niedziela, 16 listopada 2014

Taniec piąty

Fanfiction: nie



     Nigdy nie umiała rozpoznać miłości. Znała tylko tę jedną, którą obdarzyli ją rodzice. Kiedy więc poznała Roberta, uznała swoją wdzięczność za opiekę i późniejsze przywiązanie do niego za prawdziwe uczucie. 

     Miała osiemnaście lat, małe grono naprawdę bliskich przyjaciół, kochających rodziców i - rzecz jasna - Roberta.

     Teraz, z perspektywy prawie dziesięciu lat, sądziła, że gdyby tylko była bardziej odważna i zdecydowana zakończyć to, nim na dobre się zaczęło, gdyby go nie poznała, byłaby prawdopodobnie najszczęśliwszą osobą na świecie, bez złamanego serca i złamanych marzeń. Zawsze była słabą dziewczyną. Gdy tylko ktoś z płci przeciwnej zdawał się zbliżać do niej zbyt blisko, udawała, że nie zauważa tych małych uśmiechów, tych tekstów, które miały popchnąć ją do jakiejś deklaracji. Po prostu stopniowo oddalała się, najczęściej kończąc znajomość.

     Zrobiła dwa wyjątki. O dwa za dużo. Te dwa wyjątki wystarczyły, aby ją zniszczyć.

     Od dzieciństwa przez jej życie przewijał się pewien chłopak. Ot, Adam, klasowa znajomość. Utrzymywali kontakt aż do szkoły średniej, gdzie właśnie wtedy zdała sobie sprawę z tego, że właściwie to chyba może go nazwać przyjacielem, bo - nie wiedzieć kiedy - zaczęli się sobie zwierzać. Koniec końców nie wiedziała, co do niego czuje. Równocześnie chciała być z nim i nie chciała go. To był pierwszy wyjątek.

     Potem pojawił się Robert, miły, uśmiechnięty, czuły: chłopak idealny, nieprawdaż? Wspierał ją na każdym kroku, był gotów przyjść jej z pomocą, gdy tylko tego potrzebowała.To był drugi wyjątek. Sama nie potrafiła rozstrzygnąć tego, co się dzieje w jej sercu, udawała więc, że nie zauważa, że Adama boli jej znajomość z Robertem, że coraz bardziej się odsuwa. Była na tyle dobra w oszukiwaniu i udawaniu przed samą sobą, że uwierzyła w to, że to po prostu z powodu dziewczyny Adama.

     Teoretycznie nie powinno jej to obejść, że się z kimś związał. Miała przecież już Roberta. W praktyce jednak wyglądało to całkiem inaczej. Nie potrafiła sobie jednak poradzić z tym aż do końca szkoły średniej. Jej szczęśliwy związek, związek któremu sama pomogła, paradoksalnie ją zabijał. Nie umiała myśleć już o Robercie bez zastanawiania się, co by było, gdyby wtedy potrafiła przejrzeć na oczy. Nie umiała też tego zakończyć, bo tak jak i dawniej, nie chciała zranić. 

     Po zakończeniu szkoły próbowali z Adamem nawiązać kontakt, ale nie czuli się dobrze w swoim towarzystwie. Oboje chcieli tego samego, ale nikt nie umiał zrobić pierwszego kroku. Nie potrafili nawet udawać przyjaciół. Ich drogi się rozeszły - on wyjechał za granicę, a ona - zaczęła studiować, nadal przy boku Roberta. Żyli ze sobą ponad trzy lata. Po tych trzech latach była perfekcjonistką w oszukiwaniu. Zbudowała wokół nich mały mur, za którym nie było miejsca dla przeszłości. Życie ma jednak swój zwyczaj i zgodnie z nim nie odpuszcza łatwo.

     Była na drugim roku studiów, wracała do domu na święta. Siedziała na peronie, w oczekiwaniu na pociąg, kiedy ktoś przed nią stanął. Podniosła w zamyśleniu głowę, patrząc z rozkojarzeniem przez kilka sekund na twarz mężczyzny, który uśmiechał się nieśmiało. Otworzyła szeroko oczy, czując jak serce zaczyna jej bić zapomnianym już rytmem.
 - Hej? - Bardziej zapytał aniżeli się po prostu przywitał. - Poznajesz mnie?
Chciałabym nie.
 - Jasne, takiej twarzy nie da się zapomnieć, prawda? - Zaśmiała się nerwowo i wstała niepewnie, by go uścisnąć. Na jej murze zaczęły pojawiać się pęknięcia. - Cześć, Adam.

   Spotkali się jeszcze kilka razy, bo zamieszkał na powrót u schorowanego ojca, blisko jej domu. Te kilka spotkań spowodowały, że po murze  zostały tylko gruzy, a ona sama odżyła. Wszystko szło w dobrym kierunku: uświadomiła sobie w końcu, że nie może być już dłużej z Robertem, zerwali więc, choć w głębi duszy nadal nie była pewna tego, co robi. Gdy jednak przyszedł czas, że byli na drodze ku dobremu z Adamem... Po prostu uciekła, nie wiedząc, że niszczy przy tym jego.
    
 


1 komentarz:

  1. (Przepraszam za spam pod rozdziałem, jednak nie znalazłam spamownika ani informacji, jakoby reklama była niepożądana. Usuń, jeśli komentarz Ci nie odpowiada)

    Zapraszam na nowy blog graficzny: http://ars-alatum.blogspot.com :)
    Jest to reaktywacja grafika Skrzydłami Alatum [skrzydlami-alatum].

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń