Fanfiction: tak
Fandom: crossover Krainy Lodu i Strażników Marzeń
Elsa
zsunęła się powoli po ścianie. Bolało ją serce, że nie może wyjść do Anny,
porozmawiać z nią, dać się ponieść emocjom i po prostu żyć. Zaczęła ściągać powoli rękawiczkę, starając się uspokoić.
Materiał opadł na posadzkę, a dziewczyna zacisnęła zęby. Prawie natychmiast
spod jej palców wystrzelił lód, zamrażając posadzkę. Zacisnęła szybko pięść, a
drugą ręką sięgnęła po rękawiczkę.
- Elsa? – Nagle usłyszała pukanie w okno i przytłumiony głos. Rozglądnęła się i ujrzała białą czuprynę oraz wesoły wyraz twarzy wysokiego chłopaka. Odetchnęła głęboko i ruszyła w jego stronę. Odryglowała okno, a chłopak wskoczył do środka.
- Czego chcesz? – Zapytała zmęczonym głosem. Nie chciała w tej chwili z nim rozmawiać; za bardzo przypominał jej ją samą, a siebie nie mogła znieść.
- Pogadać, tak po prostu. Ostatnio strasznie się nudzę – odpowiedział i rzucił w nią szybko uformowaną kulką śniegu. Uchyliła się od niechcenia.
- Nie dziś, Jack. Nie dzisiaj.
Podleciał na jej łóżko i wyłożył się na nim wygodnie, bawiąc się palcami. Odwrócił ku niej twarz i zmierzył ją spojrzeniem niebieskich oczu.
- O co chodzi? Proszę, tylko nie zaczynaj od nowa.
Założyła ręce na piersi.
- Jack, ty nie rozumiesz. Ty nigdy nikogo nie zraniłeś, nigdy nie musiałeś chować się przed wszystkimi w obawie, że ktoś zobaczy, że ktoś osądzi, kontrolujesz samego siebie… A ja? Jestem potworem, i nie… Nie zaprzeczaj. Nie mogę wyjść i porozmawiać z własną siostrą jak z przyjaciółką, nawet nie wiem, co lubi, jakie rzeczy ją interesują, a wszystko przez ten cholerny lód! – Krzyknęła, przecinając pięścią powietrze. Oddychała ciężko, czując że jej moc chce się wydostać. Ostatkiem sił powstrzymała się od zdjęcia rękawiczek, aby ta wypłynęła z niej. Nie mogła sobie na to pozwolić. Odwróciła się plecami do chłopaka i oparła się czołem o ścianę.
Po kilku sekundach poczuła dłoń Jacka na swoim ramieniu. Drugą ręką chwycił jej podbródek i przekręcił w swoją stronę. Chciała uciec wzrokiem, ale Jack zawsze jakimś sposobem sprawiał, że jej się to nie udawało; spojrzała więc w jego tęczówki. Zmarszczył brwi, robiąc niemal groźną minę.
- Nie waż się tak nigdy więcej mówić, Elso. Wiem, że jest ci bardzo ciężko i gdybym tylko mógł jakoś ci pomóc, zrobił bym to bez wahania, ale na piaskowe duszki, ty chociaż masz rodzinę. Ja nawet nie wiem, kim byłem! Nazywam się Jack Frost, ale co dalej, co wcześniej? Wiesz… wiesz jak trudno jest przebywać wśród ludzi, którzy i tak cię nie widzą? Ja… ogromnie cieszę się, że mogę z tobą przebywać, szanuję cię i naprawdę, nawet nie wiesz jak mnie wspierasz samą obecnością, ale… Chciałbym choć raz porozmawiać z każdym, żeby mnie wszyscy zauważyli, docenili… Więc proszę, Elso. Nigdy już nie mów, że jesteś zła.
Zacisnął szczękę i oparł się czołem o głowę dziewczyny.
- Przepraszam – wyszeptała i wtuliła się w Jacka. Stali tak kilkanaście sekund, aż chłopak nie wytrzymał.
- To co, bitwa na śnieżki? – zapytał i zaśmiali się oboje.
- Elsa? – Nagle usłyszała pukanie w okno i przytłumiony głos. Rozglądnęła się i ujrzała białą czuprynę oraz wesoły wyraz twarzy wysokiego chłopaka. Odetchnęła głęboko i ruszyła w jego stronę. Odryglowała okno, a chłopak wskoczył do środka.
- Czego chcesz? – Zapytała zmęczonym głosem. Nie chciała w tej chwili z nim rozmawiać; za bardzo przypominał jej ją samą, a siebie nie mogła znieść.
- Pogadać, tak po prostu. Ostatnio strasznie się nudzę – odpowiedział i rzucił w nią szybko uformowaną kulką śniegu. Uchyliła się od niechcenia.
- Nie dziś, Jack. Nie dzisiaj.
Podleciał na jej łóżko i wyłożył się na nim wygodnie, bawiąc się palcami. Odwrócił ku niej twarz i zmierzył ją spojrzeniem niebieskich oczu.
- O co chodzi? Proszę, tylko nie zaczynaj od nowa.
Założyła ręce na piersi.
- Jack, ty nie rozumiesz. Ty nigdy nikogo nie zraniłeś, nigdy nie musiałeś chować się przed wszystkimi w obawie, że ktoś zobaczy, że ktoś osądzi, kontrolujesz samego siebie… A ja? Jestem potworem, i nie… Nie zaprzeczaj. Nie mogę wyjść i porozmawiać z własną siostrą jak z przyjaciółką, nawet nie wiem, co lubi, jakie rzeczy ją interesują, a wszystko przez ten cholerny lód! – Krzyknęła, przecinając pięścią powietrze. Oddychała ciężko, czując że jej moc chce się wydostać. Ostatkiem sił powstrzymała się od zdjęcia rękawiczek, aby ta wypłynęła z niej. Nie mogła sobie na to pozwolić. Odwróciła się plecami do chłopaka i oparła się czołem o ścianę.
Po kilku sekundach poczuła dłoń Jacka na swoim ramieniu. Drugą ręką chwycił jej podbródek i przekręcił w swoją stronę. Chciała uciec wzrokiem, ale Jack zawsze jakimś sposobem sprawiał, że jej się to nie udawało; spojrzała więc w jego tęczówki. Zmarszczył brwi, robiąc niemal groźną minę.
- Nie waż się tak nigdy więcej mówić, Elso. Wiem, że jest ci bardzo ciężko i gdybym tylko mógł jakoś ci pomóc, zrobił bym to bez wahania, ale na piaskowe duszki, ty chociaż masz rodzinę. Ja nawet nie wiem, kim byłem! Nazywam się Jack Frost, ale co dalej, co wcześniej? Wiesz… wiesz jak trudno jest przebywać wśród ludzi, którzy i tak cię nie widzą? Ja… ogromnie cieszę się, że mogę z tobą przebywać, szanuję cię i naprawdę, nawet nie wiesz jak mnie wspierasz samą obecnością, ale… Chciałbym choć raz porozmawiać z każdym, żeby mnie wszyscy zauważyli, docenili… Więc proszę, Elso. Nigdy już nie mów, że jesteś zła.
Zacisnął szczękę i oparł się czołem o głowę dziewczyny.
- Przepraszam – wyszeptała i wtuliła się w Jacka. Stali tak kilkanaście sekund, aż chłopak nie wytrzymał.
- To co, bitwa na śnieżki? – zapytał i zaśmiali się oboje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz