środa, 19 sierpnia 2015

Taniec jedenasty

Fanfiction: nie




               Mój pokój jest nieduży. Szaro-czerwone ściany, biurko przed oknem, łóżko, szafa. Nie ma sposobności, by kogoś w nim nie przeoczyć, a mimo tego mam czasem wrażenie, że jest tu coś, czego nie widzę.
     Dziś jest 31 października, Halloween. Nie uznaję tego dnia, ale… Jest inaczej niż zwykle. Być może sama sobie wmawiam, że to, że momentami prąd znika, a mój telefon wariuje, jest przyczyną czegoś dziwnego i innego. Być może za dużo horrorów widziałam. Mimo tego coś czuję. Mam wrażenie, że gdy siedzę teraz przy biurku, za mną coś stoi. Stoi i czeka, choć nie wiem na co.

               Słyszałam przed chwilą ciche gaworzenie dziecka. To dziwne, prawda? Nieraz nie przerażają nas latające na ekranach ludzkie wnętrzności ani seryjni mordercy czający się na kolejną ofiarę, a boimy się dzieci, które przecież są ucieleśnieniem niewinności.
     Bo wiecie, w moim domu wszystkie okna są pozamykane. I w moim domu nie ma dzieci.

               To absurdalne, że właśnie teraz, gdy czuję potrzebę obecności kogoś z bliskich, nie chcę z tego pokoju wyjść. Jakby coś mnie zmuszało do



Pisało mi się świetnie, ale myślę, że czytać nie będzie się już tak fajnie D: Mimo błędów, które na pewno tu są, mimo takiej długości i tak dalej, fajnie pisało mi się coś z takiego rodzaju. D: